Mam niemałe doświadczenie, dzięki któremu wypracowałem optymalny system fotografowania uroczystości ślubnych. Staram się pokazać to co ulotne- w moich reportażach znajdziecie sceny typu; pierwsze spojrzenie żony w oczy męża tuż po nałożeniu obrączek czy uśmiech wzruszonego taty podczas przysięgi. To jest sól fotografii ślubnej. Dążę do tego żeby osoby na moich zdjęciach wyglądały jak najkorzystniej; dziewczyny zmysłowo, chłopaki charakternie. Wciąż doskonalę umiejętności poprzez udział w warsztatach i szkoleniach. Wciąż bardzo mi się chce:) i w każdy ślub wkładam 100% zaangażowania. Moja oferta jest elastyczna. To wy decydujecie czy chcecie album, fotografowanie przygotowań czy też plener. Z poszczególnych, wycenionych elementów budujecie ofertę optymalną dla Waszych potrzeb. Nie jest tak, że zamawiacie pakiet np. platynowy i w efekcie płacicie za zdjęcia oraz dodatkowo za kilka rzeczy które nie są Wam do końca potrzebne, typu galeria internetowa, album + dwa malutkie dla rodziców etc.

jako osobnik cierpiący na fotograficzne ADHD fotografuję dość intensywnie, natomiast w większości momentów staram się pozostawać niewidocznym. Zupełnie inną sytuacją jest plener, tutaj lubię poprowadzić akcję. Oczywiście bez zapędów despotycznych:) raczej na zasadzie; tę scenę widziałbym tak...

Wybór miejsca zależy od indywidualnych preferencji, jedni wybierają naturę i ciepłe światło zachodzącego słońca, inni puls miasta. Ciekawym trendem, który przybył do nas zza wielkiej wody, a jakże:)! jest sesja w stylu ttd- trash the dress. Opiera się na kontraście wizualnym, polega na sfotografowaniu pięknej młodej pary na tle starych odrapanych ścian upadłej fabryki, opuszczonego portu etc. Wówczas na "brzydkim" szorstkim tle piękna młoda para wydaje się jeszcze piękniejsza.